Portret na kilka sposobów – część 6 – Rembrandt
Zadanie: Tym razem udamy się do Rijksmuseum w Amsterdamie
https://www.rijksmuseum.nl/en/masterpieces-up-close
Aby znaleźć tam naszego artystę idźcie cały czas prosto, aż dojdziecie do sali z dużymi obrazami, to będzie on i jego obraz „Wymarsz strzelców”- festyn z okazji odwiedzin królowej Francji. Rozejrzyj się wokół i przyjrzyj się jego geniuszowi.
Zadanie rysunkowe:
Popatrz w lustro w swoje odbicie i zastanów się kogo widzisz. Jakiego człowieka. Czy jesteś pewny siebie, czy też zagubiony. Poddaj twarz zabiegom reżyserski, grając mimiką różne charaktery. W co byś chciał się przebrać, by lepiej siebie wyrazić. Rysuj siebie, ale nie upiększaj, szukaj raczej istoty swoich rysów. Stwórz kilka autoportretów.
Do XVII w. portret nie uznawano w pełni za malarstwo. Sztuka miała pokazywać tylko piękno, a więc należało odnaleźć idealne proporcje. Artyści w stylu Rembrandta dokonali rewolucyjnego przewrotu, wnosząc na obrazy przedmiot i jego własne formy. Nazywa się to „realizmem”. Uznano człowieka i jego indywidualizm za wartość godną utrwalenia. Ale zanim do tego doszło, Rembrandt musiał przerysowywać rzeźby starożytne. Dlatego w buncie, zaczął akcentować w twarzy zbyt silne rysy, zaczął podważać kanon proporcji, obdarzał ludzi na obrazach uczuciami. Wnikał w głąb ludzkich przeżyć. Uwielbiał za młodu malując siebie, przebierać się w różne kostiumy i śledził własne nastroje. Życie dla Rembrandta nie było łaskawe. Okrutnie odebrało mu kochających bliskich, zabrało bogactwo, szacunek, uznanie i rzuciło w przepaść nieszczęść. Zwłaszcza wtedy, gdy zaczął malować ludzi zwykłych, a bogatym zabierał dostojeństwo, pokazując ich naturalne oblicze. Zgłębiał sferę uczuć wewnętrznych człowieka niczym później van Gogh. Świat był nieprzygotowany do odbioru takiej sztuki i go odrzucił , skazując na samotność. Był artystą ciemnym i mrocznym. Postacie malował złotym światłem i barwą, która nie była zmieszana na płótnie, ale w oku patrzącego. Nie spotkamy równego mu malarza, który zdołałby odnaleźć w człowieku tak wielkie bogactwo doznań, myśli i uczuć, które przenikałyby całą twarz.