ZOSTAŃ W DOMU I GRAJ W SZACHY! (156), PRZEPISY GRY W SZACHY (16)

Nieuczciwa gra – przykłady (2)

W Polsce także opisywane były przypadki wypaczania wyników turniejów szachowych poprzez nieuczciwe postępowanie (niestety bardzo trudne do udowodnienia). Słynne były tzw. spółdzielnie zawodników zza wschodnich granic Polski. Polegało to na zajęciu jak największej ilości (i jak najwyższych) miejsc nagradzanych nagrodami pieniężnymi. W ostatnich dwóch – trzech rundach wyniki pojedynków między zawodnikami zagranicznymi były zazwyczaj z góry do przewidzenia, tym bardziej, że najczęściej było ich widać przy tabeli, a nie przy stoliku. Nagrody (jak to w spółdzielni) dzielono.

Jeśli chodzi o wykorzystywanie urządzeń elektronicznych podczas gry turniejowej w szachy  to w Polsce największym echem odbił się przypadek Krzysztofa Ejsmonta, reprezentującego klub z Częstochowy.  W trakcie Międzynarodowego Festiwalu Szachowego im. Tadeusza Gniota (I nagroda – 4.000 złotych) rozgrywanego w Policach w dniach 11-19.07.2007 r. posiadający tytuł mistrza krajowego 20-letni Ejsmont (15 numer startowy – ranking 2367 ELO) wygrał pierwszych sześć rund. Zwycięstwa odniósł m. in. nad: mistrzem międzynarodowym Bogdanem Grabarczykiem (ELO 2437) w 21 posunięciach, mistrzem międzynarodowym Klaudiuszem Urbanem (ELO 2481),  arcymistrzem Władimirem Małaniukiem (ELO 2522) w 26 ruchach, arcymistrzem Mirosławem Grabarczykiem (ELO 2482) po 28 posunięciach.
Szczególnie Mirosław Grabarczyk nie mógł zrozumieć, że grający z nim czarnymi Krzysztof Ejsmont (tak młody człowiek) zademonstrował takie umiejętności. Zaczął analizować zapis partii i doszedł do wniosku, że posunięcia jego przeciwnika były zgodne z posunięciami sugerowanymi (jako główne) przez program szachowy „Rybka” – bardzo popularny w ówczesnych czasach (program ten grał na poziomie ok. 3000 punktów ELO).
Ze wspomnianych pięciu partii wyodrębniono 102 posunięcia Krzysztofa Ejsmonta, z tego 100 było zgodne z „Rybką”. Powstało podejrzenie o nieuczciwej grze Ejsmonta.
Według relacji grupy osób, która miała powiadomić Ejsmonta o zarzutach oskarżony o oszustwo młody szachista nie był zaskoczony i przyznał się.  Poprosił jednak o przerwę, by ochłonąć. W czasie tej przerwy wykonał około 15-minutowy telefon  – Po nim pojawił się na sali i… wszystkiego się wyparł. Mówił, że niektórzy mu zazdroszczą, że gra turniej życia, itd. Jednak te argumenty nie mogły przekonywać. Ci, którzy z nim grali zwrócili np. uwagę, że grał bardzo szybko w skomplikowanych pozycjach, gdzie namysł był bardzo potrzebny. Bogdan Grabarczyk policzył, że w najważniejszym okresie partii potrzebował na namysł godzinę i 40 minut. A Ejsmont niewiele ponad 15 minut…
Po tym wszystkich wydarzeniach sędzia główny turnieju wykluczył Krzysztofa Ejsmonta z turnieju po 7 rundzie (grano 9 rund) za niesportowe zachowanie. Ciekawostką jest fakt, że mimo rozegrania dwóch rund mniej Ejsmont zajął w klasyfikacji końcowej 2 miejsce – mając 6,5 pkt., tyle samo co zwycięzca tego turnieju Lech Sopur.
Nie zdołano ustalić, w jaki sposób komunikował się z kimś i w jaki sposób przekazywano mu odpowiednie posunięcia. Jednakże wiele daje do myślenia fakt, iż do Polic przyjechał z kolegą-szachistą, który nie grał w turnieju.
Cała sprawa trafiła do Kolegium Sędziów przy PZSzach, które zawiesiło Ejsmonta do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia przez Komisję dyscyplinarną. Jednakże ta ostatnia postanowiła anulować zawieszenie tego zawodnika ze względu na brak „twardych” dowodów. W uzasadnieniu podnoszono, że podobieństwo ruchów zawodnika i programu szachowego może stanowić tylko poszlakę a opinie prawne sugerowały możliwość odszkodowania finansowego w przypadku, gdyby K. Ejsmont odwołał się do rozstrzygnięcia sądowego. Oznaczało to, że Krzysztof Ejsmont został oczyszczony z jakichkolwiek zarzutów oszustwa, bo nie złapano go „za rękę”.
Podsumowaniem całej opisanej sprawy było nagłośnienie tego incydentu, przez co Krzysztof Ejsmont nie odważył się wystąpić w jakimkolwiek turnieju do dnia dzisiejszego.

 

                                                                       Opracował: Wojciech Kowalczuk

Loading