XV PUTOVANI JIZERKAMI – 15 ZITTAUER GEBIIRGSLAUF UND WANDERTREFF

„Trzy dni, trzy kraje, trzy wędrówki” lub „3 dny, 3 zemĕ, 3 pochody” lub „3 Tage, 3 Länder, 3 Wanderungen” to mniej oficjalna nazwa  XV Jubileuszowego Międzynarodowego Rajd Pieszego IVV „Łużyckie Wędrówki”, „Putovani Jizerkami”, „Zittauer Gebirglauf und Wandertreff”.   Nasza 19 osobowa grupa dzieciaków i rodziców w tym roku przemierzyła 15 – kilometrową trasą wokół Nove Mesto pod Smrkem i 12 – kilometrową trasą wokół Olbersdorf. Był to nasz trzeci udział w tej jednej z największych imprez turystycznych w Sudetach a pierwszy na niemieckich trasach i szlakach.

W pierwszym dniu przyjechaliśmy na nocleg na Junior Camp do Nowego Mesta, by spotkać się z Komandorem Rajdu Heniem Sławińskim i ze znajomymi Czechami, Niemcami, Holendrami i pozostałymi turystykami pieszymi z różnych stron Polski. Wszystkich turystów biorących udział w drugim dniu wędrówek naliczono 211. po uroczystej kolacji okraszanej jubileuszowymi przemowami zapłonęły ogniska i w noc popłynęły dźwięki gitar i piosenek turystycznych. Pieczenie kiełbasek i luxne rozmowy trwały do późnej nocy. Po noclegu w bungalowach smakowały rohliki i śniadanko z czeskich specjałow. Po czeskiej stronie przygotowanych zostało aż 6 tras do wyboru. Świdnicka grupa wybrała 15 – kilometrową górską trasę po Zerach, z punktem kulminacyjnym na wieży widokowej na Smrku.

Naszą grupę reprezentowali jedni z najmłodszych uczestników rajdu, 7 – 12 latkowie. Tegoroczna trasa w odróżnieniu od ubiegłorocznej była dla nas trudniejsza i zaskakująca, ponieważ wiodła nas również po szczytach Gór Izerskich. Wszyscy uczestnicy otrzymali znaczki rajdowe i mapki z przebiegiem trasy z miejscem na odbicie stempli i pieczątek dokumentujących przejście a na zakończenie certyfikaty ukończenia rajdu. Na trasach znajdowały się świetnie zorganizowane punkty kontrolne i żywieniowe (słodka herbatka, wafelki, banany). Atmosfera rajdu była fantastyczna, pełna śpiewających w różnych językach turystów, wymieniający się odznakami czy kontaktami. Wyśmienita pogoda i wspaniałe widoki dopełniły wrażeń. Ok. 17.00 dotarliśmy do mety z bogatymi znaleziskami. Fantazyjnie ukształtowany korzeń świerkowy przemianowaliśmy na laskę Krkonoša. Jeszcze więcej szczęścia miała najmłodsza Agatka, która na szlaku znalazła okazały róg jeleni. W naszej Sali jest to najokazalsze trofeum rajdowe. Przejazd do Olbersdorfu po niemieckiej stronie granicy odbył się już wieczorem. Wyprawa po stronie niemieckiej okazała się typowym chrztem bojowym w klimacie turystycznym, wzbogaconym o nowe doświadczenia. Przydała się znajomość języka. Kolacja z własnych produktów, gdzie królowała zupka pomidorowa i kisiel przygotowywane na ogrodowej ławce przed wejściem do sali gimnastycznej. Własnoręcznie przygotowywane kanapki – więc, najprościej z pasztetem. Mamy, chyba przesadziły z ilością suchego prowiantu. Zimna woda pod wspólnymi prysznicami i nocleg na karimacie w sali gimnastycznej, gdzie każdy szmer potęgowany był przez pogłos do rangi grzmotu. Oto wrażenia pierwszej nocy na niemieckiej części rajdu opłaconej w „euro”. Kolejny dzień zaskoczył nas rozmachem niemieckiej organizacji. Start na stadionie sportowym, Mnóstwo uczestników nie tylko turystów ale i uczestników Nordick walking i biegaczy górskich, krossowców, dzieci szkolnych … tym razem każdy uczestnik otrzymał papierową obrożę – identyfikator na nadgarstek. Nasza trasa, typowo górska, malownicza, przypominająca nasze Góry Stołowe, wokół Olbersdorf liczyła 12 kilometrów i obfitowała w piękne widoki. Czekały na nas także punkty kontrolne i żywieniowe, a w nich od zupek gulaszowych przez chleb ze smalcem i kiszonym ogórkiem po owoce i słodycze. Tylko ziołowa, strasznie słodka herbatka nam nie pasowała…. Mankamentem była ogromna liczba uczestników spotykanych na trasie, co bardzo spowolniało wędrówkę. Z komunikatu końcowego wiemy, ze w tym dniu wędrowało 5028 uczestników, w tym 79 z Polski. Poznawaliśmy inne grupy od przedszkolaków po emerytów, dumnie prezentując naszą flagę i koszulki koła. Upalna pogoda szybko przemieniła się w obfitą mżawkę a potem ulewę. Przemoczeni dotarliśmy do mety. Każdy otrzymał znaczek rajdowy i certyfikat uczestnictwa. Odbyła się także skromna uroczystość wręczenia zaległych odznak turystycznych. Ceremoniału dokonał komandor rajdy IVV Henryk Sławiński. Zmęczeni, ale i dumni wracaliśmy do kraju.

W rajdzie zorganizowanym przez Polską Federację Popularyzacji Turystyki, Polskie Towarzystwo Schronisk Młodzieżowych i Polskie Towarzystwo Turystyczno – Krajnoznawcze Oddział w Lubaniu wzięło udział 6811 osób z 8 krajów, w tym my. Wielkie podziękowania dla rodziców za ogromne zaangażowanie w przygotowanie logistyczne naszej wędrówki.

[ZC]

Loading