Wystąpienie Zuzi w trakcie Dniu Talentów
Dzień dobry
Nazywam się Zuzia, w skrócie chcę wam opowiedzieć moją przygodę z kółkiem turystycznym „To Tu To Tam”
Kółko powstało w 2010 r., jak jeszcze byłam małą dziewczynką, to nie do końca rozumiałam ideę maszerowania pod górę, teraz już wiem, że tylko tak potrafię odnaleźć spokój, „naładować baterię” a w górach jest wszystko co kocham.
Za nami już 9 lat niezliczonych przygód i wędrówek w różne zakątki Polski, przemierzone setki kilometrów szlaków – w pełnym słońcu, deszczu, czy też zapadając się w śnieg po pas. Wiosna, lato, jesień czy zima, nie ważna jest dla nas pora roku, bo na szlaku jest zawsze pogoda, a piękne widoki, odpoczynek w schronisku w doborowym towarzystwie czy też kiełbaska z ogniska, rekompensują nam cały trud. Świetną motywacją są też odznaki turystyczne. Posiadam ich już około 40. Jestem w trakcie zdobywani Korony Gór Polski, Górskiej Odznaki Turystycznej, Odznaki turystyki Pieszej i wielu innych. Tu każdy znajdzie coś dla siebie.
Wiele wycieczek, szybkich wypadów, dwu-dniowych marszów, zapadło mi w pamięci… ale na wspomnienie o małej miejscowościna północy Polski, w krainie historycznej Kaszuby, uśmiech nie schodzi mi z twarzy.
Swornegacie i ośrodek wypoczynkowy „Psia Góra” a dla „tubylców” po prostu Swory, malownicza wieś leżąca na granicy Parku Narodowego Borów Tucholskich, kraina jezior i sosnowych lasów.
Pierwszy raz wybraliśmy się tam w 2014 r. na pieszo – kajakowy obóz wędrowny. Przeszliśmy tam spory fragment niebieskiego „Szlaku Brdy, najdłuższego i zarazem najciekawszego szlaku pieszego na terenie województwa kujawsko – pomorskiego. Odwiedziliśmy również dąb „Bartuś”, którego wiek szacowany jest na około 600 lat i przepłynęliśmy autostrady rzek kajakami. Każdy z uczestników obozu obowiązkowo przeszedł chrzest: taplając się w błocie. umazany mąką został strącony przez „Neptuna” z mola do jeziora. Od razu wiedziałam, że chcę tu jeszcze wrócić i tak się stało w 2018 r. Wycieczki piesze zastąpiliśmy rowerowymi. Brzmi rekreacyjnie? Z perspektywy rowerowego siodełka zwiedziliśmy Charzykowy, Chojnice, Drzewicz, Czyczkowy, Brusy i Męcikał. Przyznam, że dostałam tam niezły wycisk, około 150 km w trzy dni, a na deser spływ kajakowy. powalone drzewa, przepływanie pod nisko zawieszonymi mostami czy przenoszenie kajaków przez mielizny to niezła szkoła przetrwania. Pływaliśmy Brdą, urokliwą Zbrzycą i zwariowaną, meandrującą Chociną. Ale czyste powietrze i klarowna woda dodaje energii. opuszczałam te miejsca ze łzami w oczach, na szczęście już za trzy miesiące kolejny obóz – tym razem ukochane Bieszczady.
Zapraszam wszystkich chętnych do naszej turystycznej rodzinki !
Naszym turystycznym domem jest Młodzieżowy Dom Kultury !
A naszą nasza rodzinna turystyczna brać to PTTK !
Dziękuję i do zobaczenia na szlaku !
/Zuzanna Kupczyk/