WAKACYJNY OBÓZ WĘDROWNY – RYSY

Dzień VI:  RYSY !!!! 06.08.2022

To jeden z najważniejszych dni w historii naszego Koła. Ukoronowanie serii 28 szczytów do Korony Gór Polski. Najlepszy prezent na 10-lecie Koła.

Wstajemy przed świtem, o godz. 3.30. Szybka toaleta i pobieranie prowiantu. Nasz wyśmienity kierowca jechał tak spokojnie, ze można było jeszcze przyciąć komara. Wysiadamy przy szlabanie na Palenicy Białczańskiej. Ludzi mrowie, kolejka przy wejściu do TPN na kilkanaście metrów, wszyscy w kierunku Morskiego Oka. Ruszamy i my, mozolnie po asfalcie, w miarowym tempie pokonujemy metry, wzniesienia, zakręty i kilometry… i oto upragniony widok Schroniska Morskie Oko. Jest 6.30 czas na śniadanie z przyniesionych wiktuałów. Ruszamy po kamienistej ścieżce omijając jezioro zgodnie z ruchem wskazówek zegara.  Mozolnie wspinamy się na grań Czarnego Stawu. Przepiękny widok roztacza się w perspektywę Białki. Podobnie trzeba obejść staw i nużące wspinanie się noga za nogą. Grupa się rwie. Pierwsi z radością witają następnych na Buli pod Rysami. Cudowne widoki, jest już ciepło, zakładamy obóz by odpocząć przed jeszcze trudniejszym odcinkiem. Do tego miejsca wszystko szło zgodnie z planem i czasami podanymi na mapie. Tu jednak „pęka” Paweł. Wyraźnie niewyspany postawił się i dalej nie idzie. Ok. 9.00 chwytamy łańcuchy. Bardzo dużo ludzi powoduje,  że więcej czasu tracimy na mijankach niż na samym wspinaniu się. Tworzą się zatory, ogonek w górę i w dół. Tempo naprawdę ślamazarne. To sprawia, że nikt nie traci siły, wszyscy wspierają się słowem. Humory dopisują. O 12.00 – w samo południe Rysy zdobyte!!! Wszyscy weszli. Rozpiera nas radość i duma. Spełniły się marzenia. Nagrywamy filmik. Wymieniamy się wrażeniami.

Zejście zajmuje jeszcze więcej czasu. Turystów przybyło. Tempo żółwia. Różna technika: twarzą do ściany, szuranie pupami… Paweł czekał cierpliwie. Zejście kamiennymi schodami i długi odpoczynek w Schronisku MOK. O 17.00 ruszamy, nie można czekać dłużej. Nie dajemy zarobić Góralom, nawołującym do skorzystania z podwózki zaprzęgiem konnym i wręcz zbiegamy do palenicy. Kilka osób wskoczyło jeszcze na lody do Schroniska w Dolinie Roztoki. Do anegdot wkładamy zachowanie Piotrusia, który nie chciał wracać do puty nie przeczyta tablic poglądowych  Tatrzańskiego Parku Narodowego. O 19.00 zajechał nasz autokar, Kierowca Jarek, także nie dał zarobić miejscowym. Parkował nieco niżej, nie na płatnym i zatłoczonym parkingu.  Po obiadokolacji zbieramy się pod wiatą. Strzelają korki od szampana z okazji zdobycia najwyższego szczytu Polski. Pojawiła się tez pizza z pieca. Gwarnym podsumowaniom nie było końca.

Loading