WAKACYJNY OBÓZ WĘDROWNY – BIESZCZADY 2019

DZIEŃ IV 26.06.2019 – Połonina Caryńska

Dzisiejszy dzień rajdowy zaczynamy od Brzegów Górnych (Berehy Górne) parkingu w nieistniejącej już dziś wsi bojkowskiej między Przełęczami Wyżnią a Wyżniańskią. Za czerwonymi szlakami Głównego Szlaku Beskidzkiego wśród szpalerów starych jesionów z ciekawością poszukując śladów przeszłości, które z zazdrością ukryła wybujała przyroda. Kilka zdziczałych jabłoni świadczy o dawnym sadzie owocowym.. Berehy były wsią prywatną, wzmiankowaną po raz pierwszy w 1580 r, założoną przez możny ród Kmitów. Głównym zajęciem mieszkańców była hodowla bydła. Wczesną wiosną z węgierskiej strony sprowadzano młode osobniki by na jesieni sprzedawać je na dorocznych targach w Lutowiskach. Większość mieszkańców opowiadała się z narodowością Rusińską i w czerwcu 1946 r. została wysiedlona na teren ZSRR a budynki uległy prawie całkowitemu zniszczeniu. O pobycie tu ludzi świadczy ukryty w cieniu lasu cmentarz, pochylonych nagrobków znakowanych „cyrylicą”. Z pośród 100 nagrobków jeszcze w latach 60-tych część wykorzystano jako materiał budowlany do budowy tzw. wielkiej obwodnicy bieszczadzkiej. Pozostało kilka nagrobków, które mogliśmy podziwiać na tzw. cerkwisku, gdzie pozostały fundamenty świątyni przykryte łanem traw. Doprowadziła nas tam ścieżka historyczno – dendrologiczna. Szybko pokonujemy wysokość i docieramy do granicy lasu. Tutaj znajduje się kilka drewnianych ławeczek, skąd możemy podziwiać widoki na Przełęcz Wyżniańską oraz Małą i Wielką Rawkę. Po wyjściu z lasu szlak ostro wspina się na połoninę. Słońce przygrzewa coraz mocniej. Po drodze cudownie zimna woda z dzikiego, ledwo widocznego źródełka, które w czasach wypasu owiec na tych terenach odgrywało bardzo znacząca rolę.  Wkraczamy w granice Połoniny Caryńskiej, czyli łąki na szczycie odrębnego pasma górskiego. Spacer po tej przestrzeni to już sama przyjemność.   Kilka minut podążamy malowniczą granią z licznymi wychodniami skalnymi dochodząc do najwyższego punktu. To było najbardziej harde podejście na Połoninę. Trasa do góry zajęła nam 2h 15 min, podczas których pokonaliśmy niebagatelne 535 metry przewyższenia. Na szczycie, 1297 m. okraszonym tabliczką, drogowskazami i kilkoma ławkami dłuższy popas połączony z opalaniem… Dookoła oglądamy wspaniałą panoramę Bieszczadów, z sąsiednią Połoniną Wetlińską i rozciągającym się po drugiej stronie Szerokim Wierchem, który wiedzie wprost na Tarnicę. Za nią na horyzoncie zarysowane szczyty Gorganów. Na południe widok na Małą i Wielką Rawkę, Choć nie ma tu schroniska czy nawet wiaty to Połonina Caryńska, która przewyższa pozostałe swoim majestatem powoduje, że chce się tu zostać na dłużej. Ciąg dalszy wędrówki Spacer na Kruhly Wierch, tuż przed granicą lasu na południowym wschodzie. Jednak czas w Bieszczadzie to pojęcie względne, bo on jest nieco zwodniczy. Na grzbiecie, wśród traw, warto przysiąść, zamknąć oczy i poczuć góry. Jest tu pięknie i cudnie. Północno-wschodnie stoki tworzą łagodniejsze grzbiety poprzedzielane dolinami niewielkich potoków. Cień bukowego lasu daje ulgę od palącego słońca ale nie niweluje temperatury. Jest i na to stary turystyczny sposób. Rozkosznie jest zanurzyć stopy w zimnych nurtach Wołosatego. Niektórzy zanurzyli nie tylko kończyny.  Rozkosznie jest zanurzyć usta w zimnym napoju w barze campingu Kremenaros. Podsumowaniem wędrówki są rozmowy o serialu „Wataha” – patrząc na okazałą stanicę WOP w Ustrzykach Górnych. Dziś urocze 15 pkt GOT.  /ZC/

Loading