Rajd Andrzejkowy

 

Tak cieszyliśmy się z zamknięcia czasu pandemii, możliwości swobodnego podróżowania. A tymczasem, ceny u przewoźników świadczących usługi busem, czy autobusem tak wzrosły, że strach. Również ceny w schroniskach drastycznie powindowały w górę. Czyżby wszyscy chcieli odbić sobie stracony czas (czytaj kasę…?). 26 listopada ruszamy na kolejny, tradycyjny już rajd Andrzejkowy, ale tym razem jednodniowy. W Góry Izerskie wiezie nas firma „Żuk” . Ruszamy z przełęczy Szklarskiej w trudnych warunkach, zimowych. W Izerach są dwie pory roku: zima i zimno a my jesteśmy na przełomie tych dwóch opcji. Znanym już, z wyprawy narciarskiej szlakiem docieramy do Schroniska „Orle” i zażywamy popasu. I… to co suche, właśnie się skończyło. Przy wyjściu w dalszą trasę zderzamy się z deszczykiem: słabiej bądź mocniej chlapiącym w oczy. W schronie na Rozdrożu pod Cichą Równią nie odnajdujemy poprawy naszego losu. Przenikliwe zimno powoduje, że dłonie grabieją a deski schronu przepuszczają krople dżdżu. Grupa udaje się na Rozdroże pod Izerskimi Garbami, lecz są i tytani wędrówek. Martyna N, Amelka J, Joanna J i Dykcio odbijają w las i po bagnistym podłożu docierają na szczyt, zaliczany do Korony Gór Polski i Sudetów: Wysoką Kopę. Zdjecie dokumentuje wyczyn. Mimo intensywnego marszu nie udaje się dogonić grupy. Zimno zmusza do przyspieszonego tempa, cieplej od razu. Odcinek czerwonego szlaku (GSS) wiedzie przez Rozdroże pod Zwaliskiem do prywatnego schroniska na Wysokim Kamieniu. Właściciel oszczędza na opale i prądzie. Wewnątrz panuje półmrok i ziąb. Nie warto zaciągać kurtki. Łyk herbaty i w drogę. A tymczasem grupa już na mecie, w hali dworca trwa prelekcja podróżników. Ciepełko, przyjemnie i miła atmosfera. Co niektórzy pałaszują poczęstunek: chleb ze smalcem i ogóreczkiem kiszonym, ciasteczka, kawusia. Rozkoszne zakończenie rajdu. Miła drzemka w busie w trakcie trasy powrotnej i po zmroku jesteśmy w Świdnicy. Tu jeszcze zimy nie widać i nie pada.  /ZC/

 

Loading